piątek, 12 grudnia 2014

Ogrzewanie obiektów sakralnych cz.2

Kontynuuję temat z poprzedniego posta na temat ogrzewania kościołów ( post z 24.10.2014r.). Tym razem skupię się na kilku obiektach, w których nie udało mi się przekonać władz kościelnych do moich propozycji ogrzewania kościołów. Z różnych względów, przede wszystkim finansowych.

Zacznę od wyjątkowego kościoła w Poznaniu, mianowicie zabytkowej Fary przy ulicy Klasztornej. Historia Fary sięga XVI wieku i jest to obiekt z bogato zdobionym wnętrzem, o dużej powierzchni i kubaturze (wysokość nawy głównej wynosi 27 metrów). Tak więc ogrzanie całego kościoła jest wręcz niemożliwe i ekonomicznie nieuzasadnione. Poza tym, ze względu na ochronę konserwatorską, nie ma możliwości montażu źródeł ciepła tak aby były one całkowicie niewidoczne. Proboszcz Fary zasugerował ogrzewanie miejscowe ławek kościelnych tylko w czasie mszy świętych, które gromadzą w dni robocze kilkudziesięciu wiernych, w niedziele nieco więcej ale i tak kościół nie jest zapełniony.


Zaproponowałem rozwiązanie sprawdzone już w kilku kościołach w południowej Polsce. Istotą tego rozwiązania miał być montaż pod ławkami grzejników zasilanych z kondensacyjnego kotła gazowego zamontowanego w podziemiach Fary. Jak wygląda grzejnik zamontowany pod ławką w jednym z kościołów obrazuje poniższe zdjęcie.

Zdjęcie z materiałów firmy Regulus
Grzejniki firmy Regulus oddają ciepło zarówno przez promieniowanie (płaszczyzna pionowa grzejnika) jak i przez konwekcję. Ogrzane powietrze rozchodzi się pod ławką i kieruje na zgromadzonych w ławkach wiernych. Aby utrzymać odpowiedni komfort cieplny wystarczy temperatura zasilania maks. 50oC. Ponieważ grzejnik posiada małą pojemność wodną (woda płynie w cienkich rurkach miedzianych) jego bezwładność cieplna jest bardzo mała i grzejnik zarówno szybko się nagrzewa jak i wychładza. Można  więc zaprogramować cykle grzania w kościele tak aby rozpocząć grzanie krótko przed rozpoczęciem mszy i zakończyć zaraz po jej zakończeniu. Niska temperatura czynnika grzewczego oraz krótkie okresy pracy grzejników nie powodują zmian w mikroklimacie kościoła. Oprócz tego zastosowanie kotła kondensacyjnego jako źródła ciepła przy niskiej temperaturze zasilania grzejników znacznie obniża koszty eksploatacyjne ogrzewania.
Proboszcz poznańskiej Fary wybrał inne rozwiązanie w postaci elektrycznego ogrzewania strefowego. Nie będę się wypowiadał na temat takiego rozwiązania bo nie jestem akurat ekspertem w tej dziedzinie.

Inny z obiektów sakralnych, w którym zaistniał problem ogrzewania to parafia pw. Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie. W zabudowaniach kościelnych znajduje się nowoczesna kotłownia z kotłem gazowym o mocy 248kW, który przekazuje część ciepła do centrali wentylacyjnej z nagrzewnicą wodną o mocy 93kW. Zadaniem centrali jest rozprowadzenie ogrzanego powietrza kanałem biegnącym w ścianie wokół całego kościoła. Od głównego kanału odchodzą krótkie kanały zakończone metalową  kratką.

Intencją takiego rozwiązania było rozprowadzenie powietrza ogrzanego w centrali wentylacyjnej kanałami do wnętrza kościoła. Problem w tym, że wykonawca nie zadał sobie trudu aby wyliczyć wszystkie opory powietrza w kanale i zmienić odpowiednio przekroje kanałów wylotowych tak aby powietrze zostało równomiernie rozprowadzone do wszystkich kratek. Poza tym kanał opasujący kościół nie jest ocieplony. Efektem takiego podejścia czyli sprzedać i zapomnieć jest niedogrzany kościół mimo sporych wydatków za gaz. Nie jestem specjalistą od wentylacji ale już na pierwszy rzut oka kuriozalne było zakończenie kanału wylotowego centrali wentylacyjnej przed ścianą, powyżej której znajdował się właściwy murowany kanał. Czyli powietrze już od początku napotykało na duży opór. Zresztą nie będę dalej komentował bo szkoda słów.
Moja propozycja zdecydowanego usprawnienia instalacji bazowała na miejscowym ogrzewaniu powietrza bezpośrednio przy wylocie z kanału do wnętrza kościoła. Czyli zrezygnowaniu z ogromnej centrali nie zdającej w tym przypadku egzaminu i rozprowadzeniu ciepłej wody izolowanymi rurami wewnątrz kanału opasującego kościół. Przy każdej kratce wylotowej zaproponowałem zamontowanie wymiennika ciepła z wentylatorem promieniowym, takim jakie stosuje się w grzejnikach kanałowych. Jest kilka zalet takiego rozwiązania:
  1. brak strat ciepła w nieizolowanym kanale; ciepło jest rozprowadzane izolowanymi rurami bezpośrednio do kratek wylotowych
  2. instalacja pracuje cicho gdyż wentylatory promieniowe są bardziej ciche w porównaniu z wentylatorem centrali wentylacyjnej
  3. istnieje możliwość strefowego sterowania ogrzewania wymiennikami w zależności od zapotrzebowania na ciepło
  4. powietrze do ogrzania  zasysane jest z głównego kanału o dużym przekroju, który jest połączony na drugim końcu z czerpnią powietrza zewnętrznego
  5.  w miesiącach letnich można wykorzystać wentylatory do nawiewu świeżego powietrza z zewnątrz
Jak na razie moja propozycja nie spotkała się z pozytywnym odzewem, a szkoda.

Wydaje mi się, że pomysły na ogrzewanie istniejących obiektów sakralnych przy pomocy nagrzewnic powietrza z wentylatorem czy central wentylacyjnych nie są najlepszym rozwiązaniem problemu.
Podam kolejne dwa przykłady z mojego poznańskiego podwórka.
Ponad stuletni kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa i Św. Floriana na Jeżycach jest świątynią o bardzo dużej kubaturze i ogrzanie tak ogromnej przestrzeni jest naprawdę dużym wyzwaniem.


W kościele tym zamontowano w stropie nawy głównej cztery nagrzewnice powietrza z wentylatorami.


Sęk w tym, ze nagrzewnice znajdują się na wysokości kilkunastu metrów. Zrzucenie ciepłego powietrza z tak dużej wysokości do poziomu posadzki jest praktycznie niemożliwe. Oczywiście pomijam tutaj zastosowanie wentylatorów o dużej mocy, których hałas podczas pracy uniemożliwiał by odprawianie mszy św. Tak więc w kościele jest nadal zimno a efektywność zainstalowanego ogrzewania jest bliska zeru.

Podobny problem ale głównie z powodu głośnej pracy instalacji istnieje w klasztorze oo. Dominikanów. Tutaj zastosowano nawiew powietrza przez kanały umieszczone w stropie naw bocznych. Nie wiem jaka jest efektywność tego ogrzewania ale kilka razy przekonałem się, że pracujące urządzenie nadmuchowe skutecznie przeszkadza w uczestnictwie w nabożeństwie.

Sadzę, że problemów związanych z ogrzewaniem obiektów sakralnych jest prawie tyle ile tych obiektów znajduje się w kraju. Kiedyś rzadko który kościół był ogrzewany i jakoś wierni nie narzekali a zimy były bardziej surowe. Teraz każdy przyzwyczajony jest do komfortu i chciałby mieć temperaturę w kościele taką jak w domu. A tak naprawdę wystarczy temperatura 8-11°C wewnątrz kościoła aby osobom przebywającym w ubraniu w jakim poruszają się na zewnątrz było odpowiednio ciepło.

W dwóch postach na blogu na pewno nie wyczerpałem tematu ogrzewania kościołów. Zasygnalizowałem jedynie skale problemu jaka dotyczy wielu obiektów sakralnych w naszym kraju. Niewykluczone, ze jeszcze wrócę do tego zagadnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz